Dzięki Wedlowi spędziłam jedne z lepszych Mikołajek. Nawet szalejący nad Warszawą huragan nie mógł nam przeszkodzić.
Wraz z grupą blogerów zwiedziłam fabrykę Wedla - dwie linie produkcyjne - czekolad nadziewanych i ptasiego mleczka, własnoręcznie udekorowałam torcik wedlowski i widziałam górę czekolady...
Na początek wysłuchaliśmy co nieco o zasadach obowiązujących w fabryce.
Po ubraniu się w stosowne ciuszki i zdezynfekowaniu rąk, weszliśmy na halę produkcyjną i oglądaliśmy produkcję czekolad nadziewanych:
Akurat trwała produkcja czekolady Tiramisu:
Pan Prezes oprowadzał nas po fabryce i opowiadał o każdym etapie produkcji:
Czekolada nalewana jest do specjalnych foremek:
Rączki najlepiej trzymać przy sobie ;)
Zostaliśmy również wpuszczeni do najbardziej tajnego miejsca w firmie a tam zobaczyliśmy rzekę pełną mleka:
Okzało się że to ptasie mleczko płynie rzeką...
Po ostygnięciu jest krojone, najpierw w paski:
Potem w kostkę:
Teraz oblewanie czekoladą:
Studzenie:
Pakowanie do tacek:
Tak wyglądają specjalne roboty które pakują ptasie mleczko do tacek:
Tylko ludzie mogą sprawdzić czy robot dokładnie wykonał swoją pracę...
I dalej do paczek:
A potem na palety i do sklepów:
Oprócz wycieczki po fabryce mogliśmy popróbować wedlowskich smakołyków i opić się czkolady...
I zaczęły się warsztaty, czyli samodzielne dekorowanie torcików wedlowskich:
i specjalnie dla nas przygotowanych bombek czekoladowych:
Na koniec jeszcze oglądanie witryny zrobionej z 850 kg czekolady!
Choinka to - 450 kg, 49 bombek, 2 tygodnie pracy siedmu osób po 15 godzin dziennie... jedynie pociąg i jego mechanizm nie są z czekolady...
To były naprawdę wyjątkowe Mikołajki, dziękuję Ci Wedlu!
Mmmmmm... same pyszności!:) Zawsze mam tak, że jak dowiem się z czego się jakieś danie robi to od razu mi mniej smakuje, ale po wizycie w Fabryce Wedla - mam zupełnie odwrotnie. Słodkości Wedla smakują mi jeszcze bardziej, to był naprawdę wyjątkowy weekend:)
OdpowiedzUsuń