Jak ma się naprawdę dobry makaron, to nie ma potrzeba wymyślania jakiś wymyślnych sosów, wystarczy coś prostego, żeby nie zabijać samego makaronu a jedynie nadać mu głębi. Pesto jest idealnym wynalazkiem, trochę bazyli, oliwa, parmezan i już, wystarczy...
Ja wiem, że można dostać całkiem dobre pesto w sklepach, warto tylko czytać etykiety, żeby nie nabrać się na pesto z dodatkowymi niepotrzebnymi składnikami albo z olejem słonecznikowym zamiast oliwy... poza tym spójrzcie na ten kolor - takiego nie zobaczycie w słoiczku :(
Składniki dla 2 osób:
- 1 duuuży pęczek bazylii albo 2 małe
- 4 łyżki oliwy z oliwek
- 2 łyżki startego parmezanu
- 1 łyżka orzeszków pini, które z powodzeniem można zastąpić obranymi migdałami
- solidna szczypta soli
- (opcjonalnie można dodać ząbek lub 2 czosnku, mi jakoś do pesto nie pasuje)
Włosi wybierają same listki i ucierają je w moździerzu, dodając kolejne składniki, ja leniwie wrzucam wszystko do blenderka nie bawiąc się w obywanie listków z bazylii :)
Gotujemy makaron według przepisu na opakowaniu, odcedzamy zostawiając trochę wody z gotowania. Do naszego pesto dodajemy 3-4 łyżki wody z gotowania makaronu i łączymy całość. Poste, prawda?
Pesto najlepiej smakuje z długim makaronem, ja wybrałam bucatini jak na zdjęciu (kupione w sklepie Piccolo Italia) i bardzo je polecam.
Taki lubię, pychota! :)
OdpowiedzUsuńBo domowe najlepsze!
Usuń