Gdzieś wyczytałam jak je zrobić, ale nie pamiętam gdzie... ale jak sobie przypomnę to od razu tutaj wspomnę...
Na jeden słoik półlitrowy brałam 1 opakowanie malin oraz pół szklanki cukru. Do wyparzonego słoika powtykałam maliny, trochę je musiałam upchnąć siłą, zasypałam cukrem, zakręciłam wyparzoną nakrętką, wstawiłam do piekarnika, grzałam go do 130 stopni, potrzymałam w tej temperaturze niecałą godzinę, wyłączyłam piekarnik i zostawiłam do ostygnięcia. I ot cały przepis ;)
Jeszcze nie wiem jak wyszły, czekam na pierwsze mrozy, ierwsze przeziębienia czy poprostu potrzebę dogrzanie się od wewnątrz cieplutką herbatką z malinami...
cudownie pyszne :)
OdpowiedzUsuńA takie proste... kolejne już robiłam klasycznie, w garze z cukrem :)
Usuńklasyka. :) uwielbiam.
OdpowiedzUsuńTylko później rodzinka narzeka na pestki ;)
UsuńNa zimowe wieczory.
OdpowiedzUsuńJuż teraz są całkiem zimne, nie wiem czy w końcu nie otworzę...
Usuń