Proszę Państwa czy zupa ma właściwości lecznicze? Nie wiem jak zupa, ale rosół napewno, musi tylko spełnić pewne założenie - jak najmniej soli, czyli zapomnijcie o vegecie, kostkach rosołowych, maggi, czy innych świństwach "polepszających" smak rosołu. I oczywiście powinien być ugotowany z prawdziwej wiejskiej kury, która miała szansę rozprostować nóżki na wybiegu a nie siedziała ściśnięta w klatce...
Rosół leczy? Pewnie, że tak, czym Was babcia leczyła? U mnie zawsze był rosół, bańki, syrop cebulowy i mleko z masłem, miodem i czosnkiem... To samo teraz stosuję u moich młodych, ale bez mleka, bo tego już by nie przełknęli :)
To jak z tym leczeniem?
Otóż podczas gotowania uwalnia się do wywaru cysteina – aminokwas wchodzący w skład wielu białek – która przyspiesza odkrztuszanie zalegającej w oskrzelach i płucach wydzieliny. Zupa wspaniale rozgrzewa, wzmacnia. A para z talerza rosołu działa jak inhalacja i udrożnia zatkany nos. Japońscy naukowcy odkryli, że rosół może także pomagać nadciśnieniowcom. Zawarty w bulionie kolagen, który pochodzi z mięsa drobiowego, wpływa na uelastycznienie naczyń krwionośnych, a tym samym może zapobiegać podwyższaniu ciśnienia krwi.... hmmmm... czyli babcia miała rację...Składniki na spory gar zupy:
- kura wiejska ok. 1,5 kg (razem z nóżkami i podrobami)
- 3 marchewki
- 2 pietruszki
- 1/2 małego selera
- 3 gałązki selera naciowego
- (nie daję do rosołu pora ani kapusty)
- spora cebula
- 2 ząbki czosnku
- sól do smaku
- kilka ziarenek pieprzu
Kurę dzielę na części pozwalające na włożenie jej do garnka, dokładnie myję, zalewam zimną wodą w ilości ok. 2 litrów i gotuję ok. 1 godziny. Oczywiście do gara trafiają też oczyszczone nóżki :)
Po tym czasie wyjmuję kurę, opłukuję i zdejmuję z niej skórę (w domu nikt jej nie zje, ale psy będą zachwycone). Nóżki też idą dla psów :)
Wywar przecedzam, wkładam do niego obraną kurę, warzywa, obrany czosnek, cebulę opaloną nad ogniem (ja opalam razem ze skórą) lub uprażoną na suchej patelni, sól do smaku i pieprz.
Gotuję, gotuję, gotuję, tak mniej więcej 3 godziny, a jak mam czas, to i 4... należy tylko pamiętać, żeby wyjąć selera naciowego tak mniej więcej po pół godz. gotowania a podroby dorzucić jakieś 40 minut przed końcem. Teraz na wsi mam dostęp do warzyw, które wytrzymują kilka godzin gotowania, ale Wy sprawdzajcie czy czasem z Waszych nie robi się miazga, wtedy je wyjmijcie czym prędzej.
Rosół podaję z makaronem, niestety jeszcze nie robię go sama, ale wszystko przede mną :)
A wiecie jaka jest różnica pomiędzy rosołem z kury a kogutka/kurczaka? Oczywiście też nie z supermarketu.
Rosół z kury jest bardziej tłusty, bardziej aromatyczny a mięso, niestety, często jest niezjadliwe, twarde i łykowate :( ludzie niekoniecznie, ale psy się nim zajadają :D
Z kogutka jest delikatniejszy a mięsko mięciutkie.
Poniżej dla porównania zdjęcia rosołu z kury i kogutka, może uda Wam się dostrzec różnicę:
Rosołek to piekna sprawa ... zawsze i wszędzie!
OdpowiedzUsuńJa też uważam, że dom powinien pachnieć rosołem i ciastem...
Usuńoch, uwielbiam taki rosół z marchewką.
OdpowiedzUsuńU mnie z marchewką to tylko dorośli jedzą :D
Usuń