Drożdżowa brioszka

Bałam się ciast drożdżowych, byłam przekonana, że są bardzo trudne, że trzeba już dużo umieć, że napewno się nie uda...

Aż trafiłam kiedyś na przepis "Brioszka do odrywania" na stronie kwestiasmaku.com i udało się! Brioszki piekłam już tyle razy, że mi się rodzina zbuntowała, że za dużo :(

Dzisiaj mam na koncie kilka ciast drożdżowych, bułeczki, chleb i nawet pączki! 

I przyznaję, że to wcale nie jest trudne :D

Jedyne o czym trzeba pamiętać to ciepło, ciepło ma być tam gdzie je robimy, nie wolno robić przeciągów i najlepiej zamknąć okno, zresztą kto by je chciał otwierać jak tak obłędnie pachnie?

Składniki na 12 brioszek pieczonych w tortownicy o średnicy 26 cm:

• 370 g mąki
• 50 g cukru
• 25 g drożdży
• szczypta soli
• 100 ml mleka
• 3 jajka o temperaturze pokojowej
• 170 g miękkiego masła
• dżem taki jaki rodzina lubi, u mnie malinowy lub truskawkowy

Drożdże mieszamy z łyżeczką cukru, zalewamy ciepłym mlekiem i odstawiamy w ciepło, pod przykryciem na jakieś 15 minut.

Do miski wrzucamy przesianą mąkę, cukier, wyrośnięty rozczyn, sól i rozbełtane jajka. Mieszamy łyżką i zaczynamy wyrabiać... ja tutaj zaraz zaczynam jęczęć, że mi ręcę odpadają i mój Mężczyzna idzie z odsieczą ;)

Wyrabiamy, wyrabiamy, tak ok. 10 minut, dodajemy masło i znowu wyrabiamy, wyrabiamy, kolejne 10 minut...

Przykrywamy ściereczką niech rośnie. W cieple przez jakąś godzinę.

Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia, ciasto dzielimy na 12 części, formujemy w ręku placuszek, nakładamy łyżeczkę dżemu, zlepiamy kulkę i układamy w formie łączeniem do dołu.

I znowu czekamy aż urośnie, tym razem 30 minut. Mieszamy rozbełtanym jakiem, żeby pięknie lśniły po upieczeniu.

Wyrośnięte brioszki wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na 30 minut.

Jakby się za bardzo rumieniła należy w trakcie pieczenia nakryć folią aluminiową.

Po upieczeniu wyjąć i zjadać jeszcze ciepłe uważając, żeby się nie poparzyć.

Niby w przepisie było napisane, żeby poczekać 15 minut, zdjąć obręcz i znowu poczekać, ale kto by dał radę?