czwartek, 3 maja 2012

Nie zawsze jest łatwo, czyli trudna droga przez torty

Nie jestem mistrzem w pieczeniu ciast, niedawno upiekłam swoje pierwsze drożdżowe, w Święta był prawdziwy staropolski piernik, muffinki piekę z zamkniętymi oczami, więc postanowiłam, że torty też zacznę piec samodzielnie...
Poniżej pokażę Wam, że to wcale nie jest takie proste... 


Pierwszy był tort Marcina, miał być przepysznie czekoladowy i był, ale połowicznie :)
Według przepisu miał to być puszysty biszkopt genueński z musem czekoladowym. 
Wyszedł twardy zakalec z musem... oczywiście został cały zjedzony, bo mus był rzeczywiście przepyszny :)
W przepisie było napisane, że jak ktoś nie ma wprawy w pieczeniu biszkoptów, powinien wybrać coś prostszego... nie posłuchałam oczywiście... :(



Kolejny to był tort Gaby - wybrałam łatwiejszy przepis na biszkopt, który też się nie do końca udał... czemu nie do końca? bo podczas krojenia biszkoptu okazało się, że jest niedopieczony i go dopiekałam...
Nie przypuszczałam, że takie karkołomne pomysły mogą się okazać skuteczne ;) 
Na szczęście nikt się nie zorientował :)
I tak powstał czerwony tort przekladany dżemem malinowym i bitą śmietaną, udekorowany różowym lukrem.
Oto droga do tortu i sam tort:








Last but not least... czyli piłkarski tort Franka - zrobiony podobnie jak Gaby tylko w innej kolorystyce. Raczej wszystko się udało, oprócz tego, że nie powinnam była go przekładać musem z kiwi (te pestki!) i oczywiście przekonaliśmy się, że wałkowanie dużej płachty lukru nie jest takie łatwe - dzięki Marcin! Nie zrażeni niepowodzeniami połataliśmy murawę i podaliśmy Jubilatowi - możecie sobie tylko wyobrazić jaką miał minę jak go zobaczył :)









Dlaczego warto piec torty a nie zamawiać w cukierni?
Po co się trudzić? 
Czy warto podawać tort z połataną murawą?
Warto! Bo to są prezenty z serca, takie w które włożyliśmy trud i łzy (wierzcie mi że można się popłakać jak nie wychodzi) a nasi najbliżsi będą je długo pamiętać.
My zaś będziemy długo pamiętać ich roześmiane buzie jak je zobaczyli i jak dmuchali świeczki wymyślając swoje własne życzenie...

Ja się w każdym bądź razie nie poddaję, będę piekła dalej i mam nadzieję pokazać Wam niebawem tort idealny :)

2 komentarze:

  1. Super Ci za to wychodzi dekorowanie :) A co do biszkoptu polecam swój, mistrzem tortów nie jestem, ale biszkopt mnie nie zawiódł przy żadnym z nich, za każdym razem się udał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, to spróbuję, tylko poczekam na okazję jakąś :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...